Jacek Hugo Bader poprzez swoje reportaże i książki zaraził mnie miłością do ciężkich i surowych klimatów matuszki Rosiji. I jakże się ucieszyłam na możliwość obejrzenia dokumentu stworzonego przez jednego z moich ulubionych reżyserów Wernera Herzoga. Oczywiście miałam sceptyczne podejście do tego tytułu, biorąc pod uwagę ostatnie doświadczenia z http://toppsycrett.blogspot.com/2012/03/into-abyss.html. Jednak muszę przyznać, że nie było źle :-)).
Oczywiście może razić sposób narracji prowadzonej przez Herzoga, ale tematyka i miejsce tego dokumentu bronią się nadzwyczajnie.
Nie wiem tak do końca, czy rzeczywiście ludzie Tajgi są szczęśliwi. Widząc ich surowe życie, to kto wie...? Jedno co jest pewne, to chyba jedyni ludzie na tej ziemi, którzy są całkowicie wolni. Poza tym, czytając reportaże Badera trzeba uruchomić swoją wyobraźnię na tyle, by móc mniej więcej odzwierciedlić opisywane warunki przez autora. Tutaj spotykamy się z obrazami. I szczerze mówiąc niewiele one różnią się od tego, co czytałam wcześniej o Syberii. Biorąc pod uwagę wskaźnik alkoholizmu wśród ich rdzennych mieszkańców, obraz trochę jest złagodzony poprzez trzeźwych bohaterów :-) Ale któż chciałby przez półtorej godziny oglądać bełkoczących Jeńców, choć i tych nie zabrakło.
Uderza niesamowita wolność i czystość tego miejsca. Ci ludzie nie są skalani i zepsuci konsumpcjonizmem i są całkowicie podporządkowani swoim umiejętnościom, inteligencji i znajomości przyrody. Są twardzi i wytrzymali jak Kaukaskie góry. Niesamowici. Któż z nas, cywilizacji kanapowców, wytrzymałby miesiąc lata z komarami i resztę roku w mrozach dochodzących do -50, bez radia, telewizji, centralnego ogrzewania i pizzy na telefon. Nie mając do tego drugiej gęby do pogadania, chyba że jest to pies :-)). Szacunek ogromny i podziw nie do opisania - to jedyne słowa jakie mi przychodzą po obejrzeniu tego dokumentu.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))