Niesamowicie ciepły i przejmujący film o bezduszności i o skostniałym systemie edukacyjnym, w którym poprawność polityczna i nietykalność osobista przekraczają granice normalności.
Tytułowy Pan Lazhar to kanadyjski emigrant z Algierii, który poprzez kłamstewko i tragedię w jednej ze szkół dostaje pracę jako nauczyciel. Jego poprzedniczką była nauczycielka, która popełniła samobójstwo w jednej ze szkolnych klas. Niestety o nienormalności tej sytuacji głośno mówi wyłącznie główny bohater.
Trudno zrozumieć nauczyciela, popełniającego samobójstwo w klasie, na przerwie lekcyjnej. Tym bardziej jest to trudne, gdy wiemy, że nauczyciel ten doskonale zdawał sobie sprawę, że znajdą jego ciało młodzi uczniowie. Oczywiście hipokryzja przerasta wszelkie możliwe ramy. Nikt nie chce rozmawiać głośno na temat tej śmierci. Nikt nie podejmuje ryzyka, by wytłumaczyć dzieciakom, że to nie ich wina, że to kobieta miała ze sobą problem i źle postąpiła. Wszyscy wolą przemilczeć sprawę, zamieść problem pod dywan i czekać, aż dzieci zapomną. Jednak ludzi, których się ceni, a których brakuje nie prędko się zapomina. I w całym tym "ułożonym", "poprawnym" świecie, żyje człowiek, który mimo braków w kompetencjach, luk w doświadczeniu i po masie przejść życiowych ma na tyle jaj i zdrowego rozsądku, by problem ten podjąć i spróbować go wyprostować. Oczywiście, dobrymi chęciami piekło wybrukowane, i tym razem dla bohatera nieba nie będzie. Ale to co zaszczepił swoim uczniom w głowach, nikt i nic mu nie odbierze.
Rewelacyjnie zagrał Fellag i znów żal na usta się ciśnie, że Oscar tegoroczny dostał tak przeciętny film, jakim jest ROZSTANIE.
Moja ocena: 8/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))