Sympatycznie jest powrócić do przygód głuptaków z policji. Poprzednia część Jump Street wypadła naprawdę fajnie, a jej kolejna część podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej. Świetna komedia, okraszona niewybrednymi żartami, ale bez chamstwa i ordynarności, za to lekko, miło i przyjemnie.
Nasi bohaterowie, czyli nerd Schmidt i połowa mózgu Jenko w ramach kolejnego zadania wybierają się na podbój koledżu. Panowie ponownie mają za zadanie odnalezienie i schwytanie dilera narkotyków, sprawiając masę zabawnych sytuacji i genialnych dialogów. Ubawić się można po pachy, więc już szczerze zachęcam.
Większość komedyjek o małolatach dla małolatów zza wielkiej wody przepełniona jest żartem przyciężkim, niczym betonowy kloc. Nie unikniemy przy tym fekalno-genitalnych dowcipów i wariacji na temat blołdżobów. Również 22 JUMP STREET nie jest komedią o wyrafinowanej elegancji i szyku. Twórcy filmu nadają jednak tym przyciężkim żartom niezwykłej lekkości. Zabawa konwencją, formą i gatunkiem sprawia, że ciężar zmienia swoje nachylenie. Autorzy nie pozbawili filmu swoistego autokrytycyzmu. Kpią z formy, jaką jest sequel, obśmiewając przy tym zarówno producentów, jak i gwiazdy filmowe. Żartują sobie z konwencji gatunku, smyrając po nosie kolegów, reżyserów po fachu. Odnajdziemy tutaj parodię SPRING BREAKERS, SPIDERMANa, czy całej serii high school'owch produkcji. Film wprawdzie może razić tandetą i zbędnym efekciarstwem, jednak błyskotliwość i kąśliwość dialogów jest pierwszorzędna i łagodzi wszędobylski kicz. Scenariusz przesączony jest kpiną nie tylko na temat wieku swoich bohaterów, ale również ich inteligencji i wątpliwej błyskotliwości.
Polecam tę komedię, choć zdaję sobie sprawę, że poczucie humoru jest kwestią wysoce indywidualną. Jeśli jednak spodobał Wam się 21 JUMP STREET to z pewnością odnajdziecie coś dla siebie w sequelu. Dla mnie jest on dużo bardziej zabawny od swego poprzednika, a scena z kolacją rodziców rozbawiła mnie do łez. Warto również poczekać do napisów końcowych, tam nas czeka parodia kolejnych sequeli i świetne cameo Setha Rogena. Ja czuję się kompletnie kupiona i szczerze mówiąc długo tak tubalnie się nie obśmiałam. I tu należą się ogromne brawa dla Hilla, Tatuma i Ice Cube'a.
Moja ocena: 7 [choć to mocne 7,5]
Trochę schematów i znanych żartów, ale i tak ten duet świetnie się ogląda ;)
OdpowiedzUsuń