Czy motyw zemsty może być domeną wyłącznie kina azjatyckiego ? Po obejrzeniu BUTÓW NIEBOSZCZYKA mocno rewiduję swój pogląd. Kino okraszone zemstą nie musi być nadmiernie brutalne i okrutne, choć tych składowych nie może być też pozbawiony. Considine to piekielnie dobry scenarzysta, który krwawą jatkę ubrał w niezwykle subtelne, a jednocześnie przejmujące i kłujące serce oraz rozum emocje.
Angielska mieścina, trzy domy na krzyż, dżdżysta pogoda i wszechogarniająca nuda. Gdy w te scenerię powraca po swej długiej nieobecności Richard, jego dawnym znajomym szybko banan zniknie z twarzy. Richard powrócił z powodu młodszego brata. Upośledzonego umysłowo Antoniego, którego grupka obwiesi wyjątkowo polubiła. Te rosłe chłopiska do swej paczki przyjęli maskotkę. Anothony biegał po produkty, zabawiał kumpli w czasie ich alkoholowych libacji, a w zamian za to był karmiony narkotykami i zmuszany do seksu. Terror jaki wyrządzili mu mężczyźni był niewspółmierny z winą, jaką odczuwał Richard. Grzech zaniechania, ból i piekące poczucie niesprawiedliwości zmusiły Richarda do podjęcia kroków niewybaczalnych, ale paradoksalnie słusznych. W świecie Richarda półśrodki bowiem nie istnieją, a wykorzystywanie siły przeciwko słabszym w jego oczach zasługuje na wyjątkową karę.
Shane Meadows [THIS IS ENGLAND] po raz kolejny sugestywnie kreśli obraz angielskiej patologii. W świecie, w którym nuda wyżera dziury w mózgu nie trudno jest o mało wyszukane pomysły, a głupota na zluzowanej smyczy kosi swoje żniwo. Zwłaszcza, gdy pod ręką jest tak plastyczny materiał, jak Anthony. Meadows genialnie nakreślił dwie kwestie. Trudno wybaczyć bohaterom brutalność nad chorym chłopakiem oraz środki, które podjął Richard, by pomścić krzywdy brata. Paradoksalnie jesteśmy w stanie wybaczyć Richardowi jego postępowanie, ponieważ mimowolnie współodczuwamy jego cierpienie i ból. Richard nie obwinia wyłącznie kolegów. Jego ból staje się nie do zniesienia, bowiem w tragedii brata dostrzega swój własny udział. Inercja staje się zatem równoprawnym bratem działania.
DEAD MAN'S SHOES to niezwykle mocny, surowy, naturalistyczny i ekspresywny obraz. Obraz, który nie pozostawia złudzeń, nie stara się znaleźć usprawiedliwień. Jest jak kat, który odlicza kolejne turlające w dół głowy. Całość spina dość ciekawa ścieżka dźwiękowa - Aphex Twin, Calexico, czy Laurent Garnier oraz oryginalna rekonstrukcja zdarzeń ujęta w monochromatycznej stylistyce. Najmocniejszym atutem DEAD MAN'S SHOES poza scenariuszem i zaskakującym zakończeniem są genialne kreacje aktorskie, które uderzają niewyobrażalną wręcz naturalnością, prostotą i przyciężkim realizmem. Na pierwszy plan wysuwa się Paddy Considine oraz Toby Kebbel.
Zachęcam więc, zwłaszcza wielbicieli angielskiej surowości w kinie. Ten sugestywny, precyzyjny i przejmujący film trafi w niejedno serce.
Moja ocena: 8/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))