Nie jestem targetem filmów pokroju NIEZGODNA, czy IGRZYSKA ŚMIERCI. Wydrążone antyutopie w odblaskowych światłach współczesnego komercjalizmu. Jakoś mnie taka wizja nie przekonuje. Jednak zdaję sobie sprawę, że pokolenia rządzą się swoimi prawami i do jednych trafi NIEZGODNA, a do drugich ROK 1984.
Zastanawiam się, gdzie leży błąd w tej produkcji. Czy zbyt późna filmowa premiera ? Od czasów pierwszego, książkowego wydania minęło ponad 20 lat. Przez ten czas dystopiczne kino mocno się rozwinęło, a to skierowane do młodzieży stało się genialnym produktem. Czy też brak pomysłu na pochwycenie widza ciekawą historią ? I tutaj również brakuje mi uzasadnienia, bowiem Philip Noyce zdążył się dorobić zacnych tytułów w kinie akcji - SALT, ŚWIĘTY, czy CZAS PATRIOTÓW. DAWCA na tle wspomnianych tytułów wypada na chaotyczną, głupawą bajkę, a z każdym kadrem zbliżającym się ku końcowi mój wzrok upatrywał ukojenia.
O czym jest zatem fabuła ? Fabuła przenosi nas do idealnego świata, w którym emocje są stłamszone poprzez codzienną dawkę chemii. Zasady wytyczają codzienną egzystencję niczym drogowskazy w ciemnym lesie. Nikt nie kwestionuje, każdy ślepo darzy zaufaniem władze. Wszyscy są szczęśliwi, wegetując w świecie bez smaków, kolorów i emocji, który nazywają szczęściem. Nikt nie ma pojęcia o miłości, a kolejnych obywateli produkuje się w szklanych tubach przeprowadzając wstępną selekcję tuż po narodzeniu. Zgodnie z zasadą, im mniej wiesz tym lepiej, obywatele są karmieni kłamliwym przekazem i odurzani wizją szczęśliwości. Ten czarno-biały świat nabierze kolorów, gdy młody "rewolucjonista" Jonas zostanie skierowany na nauki do tytułowego dawcy. Dawca bowiem ma mu przekazać wszelką wiedzą o świecie z przeszłości, która została wymazana z pamięci idealnego społeczeństwa.
Fabuła wydaje się być intrygującą i faktycznie nią jest. Problem w tym, że to kompletna bajka, tak irracjonalnie zobrazowana, aż boli. Zgodzę się, że każdej dystopii sporo brakuje do realizmu, jednak w przypadku DAWCY świat, który ma być przestrogą staje się karykaturą. Być może nie jestem odbiorcą dla tego filmu. Problem w tym, że takie filmy, jak BRAZIL, SNOWPIERCER, LOGAN'S RUN, THX 1138, czy ROK 1984 postawiły poprzeczkę w kinie dystopicznym tak wysoko, że obrazy pokroju DAWCY, z nim włącznie, stają się picem na wodę i bujdą na resorach.
Co do ról aktorskich, mimo wyśmienitego duetu Streep-Bridges, również bez szału. Mało rozbudowana rola Streep, która wygląda jak czarownica i bełkoczący Bridges z miną zbitego psa. Jeśli dorzucimy mdłą Holmes i beztalencie Aleksandra Skarsgarda mamy pełen obraz aktorskiej mamałygi.
Cały ten seans zaliczam do straconych. Nie znalazłam w nim ani jednego uzasadnienia, dla którego warto poświęcić na DAWCĘ swój czas, o wartości dodanej nie wspominając. Niech słowa wychodzącego ze szkolenia będą dobitnym podsumowaniem - jedyne co z niego wyniosłam, to długopis.
Moja ocena: 4/10
Dobre zakończenie... "Snowpiercer" Joon-ho Bonga naprawdę robi wrażenie, polecam każdemu, czy siedzi w gatunku, czy też nie - na wskroś wybitne ujęcie dystopijnego świata przyszłości. Do głowy na przychodzi mi jeszcze "Equilibrium" Kurta Wimmera z Christianem Balem w roli głównej, coś a propos "Dawcy pamięci"...
OdpowiedzUsuńPrawda... zapomniałam o EQUILIBRIUM, a to wybitnie dystopiczny obraz, aż biję się w pierś, bo uwielbiam :)
Usuń