W zeszłym roku oglądałam bardzo przyjemny thriller Joon-Hwan Janga HWA-I. Opowiadał o porwanym chłopcu, który po latach odkrywa prawdę o sobie i swojej przeszłości. JIGUREUL JIKYEORA! to debiut reżysera i w nim również porusza wątek porwania. Jednak cała otoczka jest o wiele bardziej zakręcona i odjechana niż w jego ostatnim filmie.
JIGUREUL JIKYEORA! to typowo azjatyckie klimaty. Mega oryginalny pomysł na fabułę, zabawa gatunkiem, po którym Joon-Kwan Jang przechodzi niczym tornado miksując thriller z horrorem i komedią, do tego odwieczny motyw zemsty i abstrakcja, której z pewnością nie wyparłby się Takashi Miike.
Bohaterem filmu jest młody chłopak, opętany wizją zbliżającej się kosmicznej apokalipsy. Wierzy, że w osobie koreańskiego wpływowego milionera ukrył się kosmita z Andromedy. Chłopak postanawia porwać mężczyznę, poddać go mało wysublimowanym torturom, by ocalić świat przed zagładą.
Film niesie scenariusz. Nie jest to z pewnością typowa komedia, choć absurd wielokrotnie przyprawia o ból przepony, a i zarysowane postaci są mega komiczne. Pasja bohatera do opowieści i historii o ufokach, jego zaangażowanie w sprawę jasno daje nam do zrozumienia, że z jego psychiką niekoniecznie jest dobrze. Dodatkowym wsparciem tej tezy jest chęć pomszczenia krzywd matki, których doznała od porwanego milionera. Wszystko to zbliża nas do wniosku, że morderczy proceder bohatera nie wynika z faktycznego najazdu kosmitów na Ziemię w celu jej zniszczenia, a z fiksacji i paranoi bohatera. Czy aby na pewno?
Zachęcam, byście się sami przekonali. Film jest niezwykle oryginalny, okraszony dodatkowo wątkiem detektywistycznym w postaci klasycznego koreańskiego układu głupi i mądry policjant, który dodatkowo ubarwia nam seans. Ja jestem kupiona i muszę przyznać, że długo nie widziałam tak pokręconej fabuły, ale między innymi dlatego uwielbiam azjatyckie kino.
Moja ocena: 7/10 [mocne 7,5]
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))