Albert Rodriguez potrafi kręcić porządne thrillery. Jego poprzedni GRUPO 7 zrobił na mnie spore wrażenie. Jednak omawianym dzisiaj filmem wywindował sobie poziom wprost do nieba. LA ISLA MINIMA to pod każdym względem dobry film. Zaczynając od cudownych zdjęć poprzez ścieżkę dźwiękową na aktorstwie kończąc. Sercem tego filmu jest fabuła, a umiejętność jej przekazania Rodriguez opanował prawie do perfekcji.
LA ISLA MINIMA to przede wszystkim kryminał z domieszką thrillera. Mocno osadzona na tym gatunku fabuła z minuty na minutę rozwija swoje skrzydła. Zaczyna się dość przeciętnie. Oto dwójka detektywów, skazanych na banicję za grzechy przeszłości, przybywa na hiszpańską prowincję, by zbadać sprawę zaginięcia dwóch, młodych dziewczyn. Jak się okaże ta pozornie błaha sprawa kryje za sobą mroczne i brutalne zdarzenia.
Film trwa niespełna dwie godziny i tym razem stwierdzam, że to mankament. Oczywiście z przymrużeniem oka. Obraz ten oglądało się po prostu wspaniale. Połykałam każdy kadr, z rozdziawioną japą czekając na rozwikłanie intrygi, układanki, która z minuty na minutę zmieniała swój środek ciężkości. Mały twist w końcówce sporo zamieszał i z lekka zaskoczył. Cóż mówić, fabuła to bardzo dobrze utkany thriller, który trzyma w napięciu i ciekawości, a historia opowiadana jest z lekkością, dozując nam przyjemność stopniowo, ale nieproporcjonalnie pobudzając apetyt. To co buduje tę historię to nie tylko wątek kryminalny. Ciekawie zbudowana charakterystyka postaci, która oddaje ducha ówczesnych czasów. Akcja bowiem toczy się w burzliwych dla Hiszpanii latach 80-tych, w który echa pofrankowskich czystek jeszcze nie przycichły. To właśnie owi bohaterowie, dwójka skrajnie różnych od siebie detektywów, nadaje dodatkowego tonu historii. Racjonalny, ułożony młodzian z apetytem na wielką karierę oraz jego dużo starszy, schorowany partner, który paradoksalnie ma mniej do stracenia, niż zyskania. To on jest w tej historii postacią tragiczną. Rozdarty między przeszłością, a zbliżającym się kresem i usilną próbą oczyszczenia siebie z poczucia winy. Cudownie zagrał tę postać Javier Gutierrez. Wciąż obecna nostalgia i smutek w jego oczach nie dają o sobie zapomnieć.
Ten film to kryminalny majstersztyk. Polecam fanom gatunku. Jest tu absolutnie wszystko. Jest wszechobecny dramat, uknuta intryga i dochodzenie prawdy. Ten film niosą przecudowne zdjęcia, wprost bajeczne ujęcia z lotu ptaka... niewyobrażalnie piękny obraz. Dodatkowego smaczku nadaje minimalistyczna ścieżka dźwiękowa. Zgodnie z zasadą prostota krokiem do doskonałości, prostota linii melodycznej jest w tym filmie ogromnym atutem. Muszę przyznać, że niezwykle przyjemny był to seans i z chęcią kiedyś jeszcze do niego wrócę.
Moja ocena: 8/10 [ale za zdjęcia należy się pełna pula]
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))