Rozpoczynam serię z azjatyckim horrorem z cyklu EXTREMES. SAAM GAANG zawiera 3 nowele filmowe, za które odpowiedzialni są znani reżyserzy kina azjatyckiego. I tak za nowelę "Memories" odpowiedzialny jest koreański reżyser klasycznego już horroru OPOWIEŚĆ O DWÓCH SIOSTRACH Jee-woon Kim. Segment "The Wheel" należy do Tajlandczyka Nonzee Nimibutr'a, a nowelę "Going Home" stworzył chiński reżyser Peter Chan.
Wszystkie nowele są od siebie niezależne i opowiadają dość mroczne historie. "Memories" porusza temat zaborczej miłości, "The Wheel" opowiada o opętaniu, a "Going Home" to mistyczna opowieść o wielkiej miłości. Wszystkie części łączy śmierć w różnych odcieniach i formach, w odmienny sposób motywowana, ale równie brutalna i okrutna.
Gdybym miała wybrać moją ulubioną nowelę, to z pewnością wybrałabym opowieść Jee-Woon Kima. Utrzymane napięcie i niedopowiedzenie od samego początku do końca pobudza ciekawość i intryguje. Muszę przyznać, że zakończenie jest wielce zaskakujące. Świetny klimat i bardzo fajny pomysł na fabułę.
Całość oceniam jednak na 6/10
JIAO ZI to kolejna odsłona cyklu EXTREMES. Reżyser Fruit Chan stworzył wyborne kino. Nie jest to może horror w czystym tego słowa znaczeniu, ale powiew grozy, barbarzyństwa i okropieństwa sięga tu zenitu.
Genialna historia muszę przyznać. Sporo już widziałam, ale pomysł na fabułę jest wręcz rewelacyjny. Oto pewna dama posiadła sekret wiecznej młodości. Jest wiekowa, jednak gdy na nią spojrzymy starość ominęła ją wielkim łukiem. Kluczem do sekretu są jej pierożki. Pewnego dnia zgłasza się do niej przebrzmiała gwiazda małego ekranu, która chcąc ratować swe podupadające małżeństwo decyduje się na kurację odmładzającą.
Co jest więc takiego szczególnego w pierożkach bohaterki? Recepta na nie wywodzi się ze starożytnych Chin, a kluczem do niego są ludzkie płody.
Polecam ten film fanom ekstremalnych jazd. Cudowny obraz z piekielnie dobrą ścieżką dźwiękową i zdjęciami. Film ogląda się wyśmienicie. Nie ma tutaj przesadnej brutalności, ale i film nie jest go całkowicie pozbawiony. Fruit Chan umiejętnie dawkuje nam powiew grozy, robi to skutecznie, acz subtelnie. Z pewnością jedyne obrzydzenie, jakie będziemy w stanie osiągnąć będzie efektem naszej wyobraźni.
Cudeńko!!! Perełeczka.
Moja ocena: 9/10
SAAM GAANG YI to ostatnia z serii Extremes. Ponownie spotykamy się z trzema nowelami, których autorami są Takashi Miike, Chan-wook Park oraz Fruit Chan. Myślę, że fanom kina azjatyckiego same nazwiska wystarczą za zachętę.
Każdy z reżyserów stworzył swoje własne mini dzieło opowiadające historie niestworzone. O ile w pierwszej części Extremes mieliśmy do czynienia z różnymi odsłonami śmierci, o tyle w tej autorzy pojechali po bandzie i stworzyli kino tak odjechane, że momentami zwoje skręcały mi się w rulonik. Kwintesencją historii makabrycznej i pokręconej jest nowela Takashi Miike o dwóch siostrach, pod tytułem "Box". Jednak mnie najbardziej przypadła do gustu groteska "Cut", o zbyt dobrym reżyserze, którego autorem jest Chan-wook Park.
W przypadku segmentu Fruit Chan'a spotykamy się ponownie z byłą ginekolożką serwującą ludzkie płody, z którą mieliśmy do czynienia w filmie JIAO ZI. Tym razem jest to wersja skrócona z kompletnie innym zakończeniem. Polecałabym jednak zapoznać się z wersją pełnometrażową, ciekawsza i rozbudowana o wątek zdrady, no i moim zdaniem zakończenie duużo lepsze.
Moja ocena: 7/10
JIAO ZI to kolejna odsłona cyklu EXTREMES. Reżyser Fruit Chan stworzył wyborne kino. Nie jest to może horror w czystym tego słowa znaczeniu, ale powiew grozy, barbarzyństwa i okropieństwa sięga tu zenitu.
Genialna historia muszę przyznać. Sporo już widziałam, ale pomysł na fabułę jest wręcz rewelacyjny. Oto pewna dama posiadła sekret wiecznej młodości. Jest wiekowa, jednak gdy na nią spojrzymy starość ominęła ją wielkim łukiem. Kluczem do sekretu są jej pierożki. Pewnego dnia zgłasza się do niej przebrzmiała gwiazda małego ekranu, która chcąc ratować swe podupadające małżeństwo decyduje się na kurację odmładzającą.
Co jest więc takiego szczególnego w pierożkach bohaterki? Recepta na nie wywodzi się ze starożytnych Chin, a kluczem do niego są ludzkie płody.
Polecam ten film fanom ekstremalnych jazd. Cudowny obraz z piekielnie dobrą ścieżką dźwiękową i zdjęciami. Film ogląda się wyśmienicie. Nie ma tutaj przesadnej brutalności, ale i film nie jest go całkowicie pozbawiony. Fruit Chan umiejętnie dawkuje nam powiew grozy, robi to skutecznie, acz subtelnie. Z pewnością jedyne obrzydzenie, jakie będziemy w stanie osiągnąć będzie efektem naszej wyobraźni.
Cudeńko!!! Perełeczka.
Moja ocena: 9/10
SAAM GAANG YI to ostatnia z serii Extremes. Ponownie spotykamy się z trzema nowelami, których autorami są Takashi Miike, Chan-wook Park oraz Fruit Chan. Myślę, że fanom kina azjatyckiego same nazwiska wystarczą za zachętę.
Każdy z reżyserów stworzył swoje własne mini dzieło opowiadające historie niestworzone. O ile w pierwszej części Extremes mieliśmy do czynienia z różnymi odsłonami śmierci, o tyle w tej autorzy pojechali po bandzie i stworzyli kino tak odjechane, że momentami zwoje skręcały mi się w rulonik. Kwintesencją historii makabrycznej i pokręconej jest nowela Takashi Miike o dwóch siostrach, pod tytułem "Box". Jednak mnie najbardziej przypadła do gustu groteska "Cut", o zbyt dobrym reżyserze, którego autorem jest Chan-wook Park.
W przypadku segmentu Fruit Chan'a spotykamy się ponownie z byłą ginekolożką serwującą ludzkie płody, z którą mieliśmy do czynienia w filmie JIAO ZI. Tym razem jest to wersja skrócona z kompletnie innym zakończeniem. Polecałabym jednak zapoznać się z wersją pełnometrażową, ciekawsza i rozbudowana o wątek zdrady, no i moim zdaniem zakończenie duużo lepsze.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))