PODGLĄDACZ bez wątpienia należy do filmów klasycznych, które wywarły spory wpływ na późniejsze dzieła w swym gatunku. Połączenie thrillera z dramatem psychologicznym do dziś jest moim ulubionym gatunkiem filmowym. PODGLĄDACZ porusza nie tylko problem wojeryzmu i fascynacji strachem, problem pogłębiającej się psychozy bohatera i obłędu, ale także kontynuuje tematykę, którą znamy z PSYCHOZY Hitchcocka, czy trylogii apartamentowej Polańskiego.
Głównym bohaterem jest introwertyczny Mark Lewis. Bohater pracuje w studio filmowym, a jego wielką fascynacją jest utrwalanie emocji na taśmie filmowej. Mark niczym łowca porusza się niepostrzeżenie po mieście wypatrując swego obiektu filmowego. Sprawy zaczną się jednak komplikować, gdy Mark wejdzie w bliższą komitywę z młodą współlokatorką. Dziewczyna wybudzi w nim emocje, które wyparł, a które przywrócą w nim człowieczeństwo.
Reżyser wbrew pozorom stworzył niezwykle aktualny film. Czy rzeczywiście podglądactwo Marka to problem tak odosobniony? Czy włączając telewizor nie jesteśmy w choć małym stopniu częścią osobowości bohatera? Wszędobylska kamera, która relacjonuje najbardziej dramatyczne zdarzenia, osobiste tragedie i odziera intymność ze swej subtelności. W pewnym stopniu kontynuacją tematu podjętego przez Powella jest niedawno oglądany NIGHTCRAWLER. Fascynacja śmiercią, strachem, ekstremalnymi emocjami i zdarzeniami przez lata uległa spłaszczeniu. O ile bohater stał się niewolnikiem własnych słabości, chorobliwą jednostką szukającą rozładowania swoich emocji, o tyle dzisiaj jego fascynacja stałaby się produktem rynkowym. Jest to dość bolesna konstatacja, ale nasze przyzwolenie na zatarcie granicy prywatności w mediach wynika z naszej własnej chęci podglądactwa, zainteresowania życiem innych. Oczywiście to co, zaprezentował Michael Powell w PODGLĄDACZU jest formą ekstremalną, poniekąd jednak nieodosobnioną.
Film może nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia, jednak napięcie budowane jest stopniowo. Sposób opowiadania fabuły również zachęca widza, by bliżej przyjrzeć się filmowym zdarzeniom. Wprawdzie liczyłam na więcej, finalnie nie uważam czasu z PODGLĄDACZEM za stracony.
Moja ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))