Wielkie oczekiwanie i wielki zawód, tak mogę podsumować ten film. Nie sądziłam, że można sknocić tak fajnego bohatera, niestety jedną łyżkę lukru więcej i czar prysł.
Tytułowy Dom Hemingway to nikt inny, jak skrzyżowanie Bronsona z Chopperem. Większość z Was widząc taki mix stwierdzi, że zajebisty musi być z niego koleś. I w samej rzeczy. Już pierwsza minuta filmu i pean bohatera na cześć jego przyrodzenia sugeruje, że będzie ostro, bez trzymanki, bez hamulców, a dzikość natury Doma rozniesie ekran. Niestety im dalej w las tym ciemniej. W momencie wprowadzenia wątku z córką bohater mięknie, jakby odcięto mu jaja, a ostre, drapieżne kły wybiły się o krawężnik, gdy po pijaku zaliczył glebę. Strata niepowetowana.
Dom to spec od sejfów. Złodziej, który po 12 latach lojalnej odsiadki w końcu wychodzi na świeże powietrze. I już szczęście się do niego ma uśmiechnąć, gdy za swoją lojalność wynagradza go w milionach jego były boss. I może fajnie by było, gdyby rzeczywiście Dom zgarnął swoją zakrapianą mękami penitencjarnymi pulę, pozaliczał parę fajnych lasek i powciągał koksu. Może byłoby zabawniej. Może bardziej z przytupem. Może nasz Bronson, oprócz brutalnego sznytu nabrałby uroku Jordana Belforta z WILKA Z WALL STREET. Autorzy scenariusza postanowili jednak odciąć skrzydła bohaterowi, dać mu życiową nauczkę, wpakować parę lepkich i tandetnych wcinek moralizatorskich i zmiękczyć mu to, co na samym początku wydawało się być twardsze niż skały Gibraltaru.
Sercem tego filmu jest Jude Law. Facet przytył, nabrał masy, wyłysiał, wyhodował pekaesy, zarzucił kietę i przyciasny gajer i wyglądał na rasowego alfonsa z poprzedniego stulecia. Jego postać jest mega kolorowa. To facet bez skrupułów, któremu wystarczy parę kropel alkoholu, a obluzowują mu się szare komórki. Choć Dom nie ma pojęcia co to poprawność polityczna, z homofobią mu do twarzy, a wszelkie nowomody wywołują salwy niekontrolowanego obruszenia, to jest to z pewnością człowiek "starej daty". Posiada zasady, kodeks etyczny, który z jednej strony dobrze o nim świadczy, z drugiej przynosi same kłopoty. W świecie bez zasad Dom nie potrafi się odnaleźć i jedyną wartością, która mu pozostaje to odbudowanie utraconej więzi z córką.
Nie jestem zachwycona tym filmem. Ale jestem zachwycona Judem Law. Genialnie zagrał. Równie dobrze mógłby być jedynym znanym nam aktorem wśród obsady, a film oglądałoby się na takim samym poziomie. Bez niego jednak byłaby to niestrawna męczybuła. Momentami zabawna, im bliżej jednak ku napisom tym bardziej mdła i nudna.
Moja ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))