Szkoda, że nie mam takiego nosa do totka, jak do filmów. Czułam, że będzie kłopot, jednak poprzedni film Shane'a Carrutha PRIMER dość mocno mnie zmotywował. PRIMER to naprawdę bardzo ciekawy, niezależny film, z gatunku sci-fi, który za śmieszne pieniądze osiągnął efekt większy, niż niejedna Oscarowa produkcja. No cóż, w życiu tak jest, że sukces nie jest regułą, a wysoko postawioną poprzeczkę trudno jest dosięgnąć.
UPSTREAM COLOR przypomina mi produkcje bardzo młodej i obiecującej Brit Marling. Różnica w tym, że Marling nie tylko ma nosa do oryginalnych scenariuszy, ale umiejętność klarownego ich zobrazowania. Niestety Carruth podążył drogą młodego Cronenberga i jego ANTIVIRAL i stworzył intrygującą, acz chaotyczną historię. Panujący w UPSTREAM COLOR chaos skutecznie uniemożliwił jasny i zrozumiały odbiór. Mówiąc krótko, nie lubię seansów, w których przez większą część trwania filmu zastanawiam się o co kaman i co autor tak faktycznie chce nam przekazać. Zupełnie jak z filmami Malicka. Piękne kadry, malownicze zdjęcia, cudna muzyka i przyzwoite aktorstwo, tylko ta treść.... zwijanie trzewi i parujący mózg i tysiące możliwych hipotez, które analizuję. Pytanie tylko, po co ?
Po krótce... fabuła zahacza z lekka o futuryzm Philipa K.Dicka, teorie świadomości zbiorowej i chemicznej manipulacji umysłem. Okazuje się bowiem, że larwa, nie wiadomo jaka, wydziela pewnego rodzaju substancję, która wywołuje efekt podobny do hipnozy i umiejętność telepatii. Bohaterka początkowo zmanipulowana przez oszusta, który wyłudził od niej pieniądze, po nitce do kłębka dochodzi do pewnego rodzaju spisku, którego zadaniem jest kontrola ludzkiej świadomości. Wszystko osadzone jest na lekko dramatycznym wątku miłosnym.
Tak ja odbieram ten obraz, ale nie zdziwię się, że im więcej osób go obejrzy tym więcej opinii. Kolejna rzecz, która drażni to chaos na ekranie. Urywane kadry, przenoszenie widza z jednego dialogu w drugi, przenikanie się scen. Taka technika montażu wcale nie musi być mankamentem. Jest to pewnego rodzaju filmowy artyzm, jednak gdy treść jest dość skomplikowana ta technika nie ułatwia seansu, jeszcze bardziej go gmatwa.
No niestety film mnie nie porwał, choć wiele warunków ku temu spełniał. Na uwagę z pewnością zasługują zdjęcia i muzyka. Carruth w PRIMER podjął równie ciekawy i futurystyczny temat, jednak przełożył go na język przeciętnego Kowalskiego. Na fali swego debiutu trochę się zagalopował i UPSTREAM COLOR stało się piękną, malowniczą wydmuszką. Mimo to z ciekawością poobserwuję poczynania reżysera. Coś czuję, że zarówno Marling, Cronenberg Jr., jak i Carruth przyniosą nam wiele radości z kina mówiącego o naprawdę niepokojących zjawiskach, które nas otaczają.
Moja ocena: 5/10
Jestem jedynym, ktoremu sie to arcydzieło spodobało :(
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz jedynym, z pewnością znajdziemy więcej takich rodzynków, jak ty ;-)
Usuń