Śmierć Kennedy'ego amerykanom do dziś spędza sen z powiek. Nie rozwikłana zagadka, wybryk szaleńca, czy teoria spisku ? Nowy film Petera Landersmana z pewnością nie odpowie na żadne pytanie. Jest jedynie w miarę obiektywnym przedstawieniem faktów z dnia zamachu na prezydenta. Niestety bez wartości dodanej.
22 litopada 1963 roku jest dla Amerykanów dniem szczególnym. W Dallas zamordowany został jeden z ulubionych prezydentów Amerykanów, którego polityka zagraniczna, jak i wewnętrzna miała przynieść im upragnioną stabilizację. Film dość szczegółowo nawiązuje do wydarzeń z tamtego dnia, a tytułowy Parkland to szpital, w którym zmarł zarówno Kennedy, jak i Oswald. Twórcy próbują również nawiązać do serii pomyłek, niekompetencji i błędów proceduralnych zarówno służb Secret Service, jak i FBI. Zaprezentowane w filmie wydarzenia nie wnoszą jednak nic nowego w temacie, a są jedynie i wyłącznie zaprezentowaniem faktów.
Landesmam zgromadził wyśmienitą armię aktorów. Gdy spojrzymy na "listę płac" trudno oprzeć się wrażeniu. Giamatti, Billy Bob Thornton, Marcia Gay Harden, Zac Efron, Jackie Weaver, a nawet Jackie Earl Haley to jedynie część tej śmietanki. Sam film jest jednak absolutnie pozbawiony wartości dodanej. Ani nie wywołuje skrajnych emocji, ani nie buduje większego pola do zastanowienia, tak de facto jest filmowym brykiem do podręcznika historii dla amerykańskiej młodzieży. Jeśli o mnie chodzi, to kompletnie bezproduktywne półtorej godziny.
Moja ocena: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))