Nie znam zbyt wiele filmów Chang-dong Lee. Jakiś czas temu oglądałam jego SHI z 2010, przepiękny i wzruszający dramat o starszej kobiecie cierpiącej na Alzheimera, która postanowiła wziąć udział w konkursie poetyckim. Obraz ten zrobił na mnie spore wrażenie, więc bez zupełnych oporów zdecydowałam się na seans z jego wcześniejszym filmem BAKHA SATANG, czyli MIĘTOWY CUKIEREK.
Tytułowy miętowy cukierek oraz pociąg, od którego ginie główny bohater są ogniwem spajającym siedem noweli, z których złożony jest ten film. Każda nowela to powrót do przeszłości bohatera Yongho. Akcja rozpoczyna się bowiem w 1999 roku od samobójstwa bohatera i z każdą kolejną nowelą przenosi nas do roku 1979. Brak linearności nadaje obrazowi wyjątkowości i niezwykłej oryginalności. Znając dokładnie los bohatera jesteśmy świadkami przyczyn, które doprowadziły go do tak drastycznej decyzji. Wtapiamy się w jego przeszłość, poznajemy szczegóły, które początkowo nie mają nam wiele do przekazania. Jednak wraz z kolejnymi nowelami nabierają znaczenia, wręcz są kluczem do osobowości Yongho. Każda osoba w życiu Yongho, każdy detal w tych odrębnych nowelach są częścią jego życiowej układanki. Są jak puzzle, które składane element po elemencie kreślą nam obraz większej całości. Nabierają sensu, głębi, stając się jednocześnie odpowiedzią na wcześniej zadanie przez nas pytania.
Rewelacyjny dramat z bohaterem, który wraz z rozwojem fabuły traci w naszych oczach sympatię. Chang - dong Lee przez szczególną konstrukcję fabuły dekonstruuje głównego bohatera. Zniechęcenie życiem, apatia, przygnębienie, czy postępująca mizantropia wydają się być skutkiem rozstania z żoną, problemów finansowych i zawodowych bohatera. Jednak z czasem dostrzegamy, że pod nimi skrywane jest drugie dno. By rozwikłać tę łamigłówkę musimy cierpliwie i z uwagą przebyć tę podróż w odległą przeszłość Yongho.
MIĘTOWY CUKIEREK nie jest wyłącznie dramatem osnutym wokół bohatera i jego życiowych boleści. Chong-dong Lee niezwykle subtelnie okrył ów dramat historią Korei Południowej, zwłaszcza jej politycznych zawieruch. Czasy te nie tylko wywarły ogromny impakt na bohatera, ale stały się determinantą jego dalszego postępowania. Człowiek okradziony z niewinności zostaje naznaczony do końca życia. A jego dramat, choć schowany w głęboki kąt, co rusz przypomina o swoim istnieniu. Chong-dong Lee daje nam do zrozumienia, że wyparcie myśli, z którą nie potrafimy się pogodzić potrafi wrócić do nas po dwakroć. Może niepostrzeżenie, może w innej postaci, ale pod powłoką akceptacji i asymilacji uśpione tkwią potwory.
MIĘTOWY CUKIEREK to jeden z bardziej subtelnych filmów, jakie ostatnio widziałam. Rewelacyjny scenariusz, dialogi i pomysł na uchwycenie istoty problemu. Ten film poza walorami estetycznymi niesie w sobie życiową mądrość. Dylematy, trudne wybory i zaniechanie, a między nimi gorycz porażki i ciężar niepogodzenia się z tym, co utracone. Nie jest to łatwy film, pesymistyczny, mroczny, odkrywający przed nami człowieka złamanego, zniszczonego, poszukującego piękna w życiu. Z pewnością jest to obraz nietuzinkowy i nawet po 10-tym seansie znajdziemy w nim coś nowego, czego wcześniej nie wychwyciliśmy, a co jeszcze dokładniej wypełni i usprawiedliwi zachowanie bohatera.
Polecam!
Polecam!
Moja ocena: 8/10 [ jednak to mocne 8,5]
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))