STRACH(Y) W CIEMNOŚCI to animacja złożona z kilku nowel stworzonych przez uznanych grafików i twórców komiksów. Myślą przewodnią tych opowiadań jest strach. Strach widziany w różny sposób. Nie zawsze musi on przerażać, więc Ci którzy szukają mało wysublimowanych slasherów, czy gore z pewnością nie znajdą w tej animacji nic ciekawego.
Strach potrafi przybierać wiele twarzy. Strach potrafi sparaliżować, potrafi zmobilizować i równie dobrze zatruć komuś życie. Boimy się praktycznie wszystkiego. Stuków puków w ciemną noc, myszy, pająków, a nawet samych siebie. Wielowymiarowość strachu jest tak wielka, jak wiele jest osobowości. Również ta animacja nie skupia się na jednym źródle strachu, ale przedstawia jego wiele odcieni. Znajdziemy tu strach przed odrzuceniem, strach wynikający z wybujałej wyobraźni, strach przed duchami i ten najbardziej pierwotny strach... strach przed ludźmi, którzy mogą zniszczyć komuś życie.
Nie mogę powiedzieć, by ta animacja mnie zachwyciła. Wprawdzie formuła ujęcia horroru w rysunkach jest sama w sobie niezwykle intrygująca i oryginalna, jednak nie wszystkie opowieści stoją na tym samym poziomie. Animacja jest nierówna i niestety niektóre nowele bardzo mnie zawiodły. Śmiało mogę jednak powiedzieć, że z tych kilku segmentów spodobały mi się dwa.
Pierwszy segment to przygotowana przez Charles Burnsa opowieść o chłopaku zafascynowanym entomologią. To historia o strachu przed odrzuceniem. O tak wielkim pragnieniu akceptacji i miłości, że aż paraliżuje i zaślepia. Jest to chyba jedyna animacja, która zachwyca złożonością fabuły. O ile kreska niekoniecznie oczarowuje, o tyle sama opowieść już tak. Może dlatego, że fabularnie film oddaje klimat schiz z filmów Cronenberga, a końcówka wręcz kilka tytułów z jego filmografii przywołuje w pamięci.
Druga opowieść, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, to historia o mężczyźnie, który zbudził demona w opuszczonym domu. To historia z cyklu ghost stories i jedna z bardziej klimatycznych. Zachwyca wizualnie. Piękna kreska Richarda McGuire'a, która żyje wraz z rozwojem akcji. Jest to jedyny segment, w którym konwencja monochromatyczna sprawdza się idealnie. Perfekcyjna gra cieni, która genialnie buduje nastrój i dodaje fabule pikanterii.
Najbardziej brutalną jest nowela Lorenzo Mattottiego, która opowiada o szlachcicu wyprowadzającym swe głodne psy na spacer. Najsłabszy segment to narracja, która prowadzi widza, przez cały czas trwania animacji oraz segment o małej Japonce, która spotyka się ze szkolną przemocą.
Polecam tę animację osobom szukającym oryginalności w kinie. Różnorodność animacji, ich tematyka i fabuła gwarantuje, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Każdy z segmentów różni się również stylem, dzięki czemu strona wizualna nie jest męcząca i monotonna. Atutem jest również podejście do gatunku horroru, który niekoniecznie musi się wiązać z brutalnością, ale może się koło niej subtelnie poruszać.
Moja ocena: 6/10 [choć dwa moje ulubione segmenty oceniłabym na 8/10]
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))