Przez filmy Johna Carpentera powinien przejść każdy miłośnik kina. Jego nazwisko wbija się w kanon kina gatunkowego. Carpenter specjalizuje się w horrorach, a jego COŚ do dzisiaj wspominam z łezką w oku i chętnie do niego wracam. Ale to tylko kropla w morzu jego twórczości do której chętnych odsyłam.
Widziałam sporo filmów Carpentera, więc teraz nadrabiam jedynie braki. Chwyciłam się za mój ulubiony podgatunek horrorów, czyli demonic possession. Wprawdzie KSIĄŻĘ CIEMNOŚCI to nie OMEN, czy EGZORCYSTA, z pewnością jednak trzyma wystarczający poziom, by nie raz podnieść widzowi ciśnienie.
Carpenter obrał sobie dość ograny temat w kinie grozy - opętanie. Gdy ojciec Loomis odkrywa w podziemiach swego kościoła tajemniczą ciecz, postanawia zebrać grupę naukowców z różnych dziedzin, by sprawdzić jej pochodzenie i skład. Jak się wkrótce okaże owa ciecz nie jest zwykłą substancją, a zaczątkiem nadchodzącej Apokalipsy.
KSIĄŻĘ CIEMNOŚCI to film leciwy i niestety da się to odczuć podczas seansu. Mocnym punktem jest z pewnością atmosfera, którą bardzo fajnie zbudował wokół dość przeciętnej fabuły, Carpenter. Są sceny przerażające, są sceny mrożące krew w żyłach, ale nie pozbawione odrobiny humoru dla zachowania równowagi. Choć czuć powiew starości, dawka napięcia jest wystarczająca, by dać się wciągnąć w tę diabelską gierkę.
Moja ocena: 6/10
No ten tytuł też mi się przyda, dzięki ;)
OdpowiedzUsuń