Jestem pokoleniem, które wyrosło na przezabawnych przygodach rodziny Griswoldów. Jest to seria komedii, do których z wielką chęcią wracam. Nie ukrywam, że obawiałam się odświeżonej wersji. Zwłaszcza, że za scenariuszem stanęli dwaj panowie, którzy z tą serią nie mieli nic wspólnego.
Film opowiada o wakacyjnych perypetiach syna seniora rodu Griswoldów, Rusty'ego. Nie daleko pada jabłko od jabłoni, bowiem Rusty wdał się w ojca. Tak samo chaotyczny, głupkowaty, niezdarny i ślamazarny. Rusty jest pilotem w podrzędnych liniach lotniczych, ma dom, wspaniałą żonę i dwóch dorastających synów. Niestety w tę rodzinną idyllę wdarła się rdza. Chcąc odświeżyć związek i poprawić relacje z synami Rusty postanawia wyruszyć na wakacyjną wyprawę. I tak jak jego ojciec, wynajmuje paskudne auto, którym przemierzał będzie kolejne stany Ameryki z koszmarnym skutkiem.
Powiem szczerze, że ubawiłam się setnie. Na szczęście scenarzyści stworzyli coś własnego, zamiast kopiować wzorce, co wyszło na plus temu filmowi. Chcąc oddać hołd swym poprzednikom w scenariusz wpleciono wiele scen odwołujących się do wcześniejszych wersji. Zaproszono również aktorów z pierwotnej serii, Chevy Chase'a i Beverely D'Angelo.
Jeśli ktoś szuka wyszukanego humoru, w VACATION go nie znajdzie. Film w pełni odwołuje się do swych poprzedników, budując zabawne sceny na gagach, głupich żartach, nie rzadko wulgarnych. Na szczęście niewybredne żarty nie są na tyle ordynarne, by zamiast bawić żenowały. I choć rewelacji nie było, to zarówno film, jak Ed Helms, do którego miałam wielkie obawy, całkiem fajnie wypadli, więc fanom serii polecam, a wszystkich którzy nie widzieli poprzednich wersji szczerze zachęcam, bo są zdecydowanie lepsze od VACATION.
Moja ocena: 6/10
Widziałam go ze 2 miesiące temu, a do dziś pamiętam wiele porąbanych scen ;)
OdpowiedzUsuń