Kino zatęskniło za latami 80-tymi. Coraz więcej widuję produkcji oddających ducha filmów uznawanych dzisiaj za oldskulowe. Niedawno oglądany DOPE, czy genialna krótkometrażówka KUNG FURY, to filmy, które czerpią pełnymi garściami z epoki lat 80-tych. Nie ma co się łudzić, współczesna kinematografia jest wtórna. Wystarczy spojrzeć na ilość rimejków filmów uznanych za klasyczne. Brak pomysłu, brak dobrych scenariuszy, czego dowodem jest kino komiksowe, sprawia, że trzeba sięgać jeszcze głębiej. Pokolenie kolorowych lat 80-tych wkracza w wiek nostalgii, a dla młodych tamta epoka to kicz, a jak wiadomo, nic tak nie przyciąga jak sentyment i kicz, zwłaszcza gdy można z niego skroić niezłą bekę.
TURBO KID to jeden wielki pastisz kina lat 80-tych. Przenosimy się do przeszłości, która jest przyszłością [sic!]. Skażona radioaktywnym deszczem ziemia staje się polem walki dla resztki żyjących ludzi. Walka o przetrwanie łączy się z walką o wpływy i dominację. Najbardziej pożądanych zasobem staje się woda, a największym wrogiem roboty. Młody chłopak zafascynowany superbohaterem z komiksu wpada w poważne tarapaty z miejscowym watażką zwanym Zeusem. Wraz z kopią Indiany Jonesa i pięknego robota rodem z czwartej części Aliena, postanawia stanąć do walki z ciemiężycielem.
Twórcy TURBO KID sięgnęli głęboko do tego, co charakterystyczne dla epoki lat 80-tych. Znajdziemy tu klasyczne kolorowe łaszki, mnóstwo plastiku i znanych z tamtych czasów gadżetów. Nawet ścieżka dźwiękowa wypełniona elektroniczną kakofonią przypomina znany z tamtych czasów syntezatorowy pop. Kino tamtej epoki również odcisnęło swoje piętno. Odnajdziemy tutaj inspirację TERMINATOREM, INDIANĄ JONESEM, a sam klimat post-apokaliptycznej walki o surowce przypomina serię z MAD MAXEM.
Jakby nie patrzeć TURBO KID to rewelacyjna rozrywka dla fanów kina mało wybrednego. Podobnie jak w serii o zombiakach z SS krew leje się tutaj, jak z hydrantu, a flaki przewalają z lewej strony ekranu na prawą. Nie ma tu świętości, a jak macie sporo poczucia czarnego humoru to można zrywać boki [przekomiczna walka w końcowych scenach].
Polecam ten film. TURBO KID to niezobowiązująca rozrywka, bez nadęcia, ze sporym poczuciem humoru dla fanów kiczu i kina lat 80-tych.
Moja ocena: 7/10 [mocne 7,5]
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))