Jest to zdecydowana zemsta producentów za pierwszą wersję GHOST RIDER'a.
O ile pierwszą część można było oglądać, ta jest koszmarem. Długo nie widziałam tak złej produkcji, nie licząc polskich filmów.
Nie rozumiem, jaki przyświecał cel na wydanie takiej kasy na film, który nie tylko powiela błędy pierwszej części, ale tworzy masę innych. Tak właściwie to ta wersja jest błędem.
Scenariusz jest masakryczny. Skąd się wziął pomysł kręcenia w Rumunii i zatrudniania tamtejszych aktorów ? Czyżby gaża Cage'a, wyczerpała 3/4 budżetu. W sumie nie dziwię się. Jak mają na niego pluć w recenzjach, to przynajmniej niech wie za co :-) Jedno trzeba mu oddać, że bez niego ten film nie różnił by się niczym od produkcyjniaków klasy C. Nawet Hinds z podbitym okiem, gra tak, jakby dostał w pierdol po pijaku i z limem trafił na plan. Miernota nad miernotami.
Nie będę wspominać o ścieżce dźwiękowej, która jest tak wściekła, że swą zajadliwością może odstraszać komary z okolicy. Nie powiem już nic na temat montażu, dzięki któremu ta wersja GHOST RIDERA prześcignęła TWILIGHT w kategorii "syf, który należy omijać wielkim łukiem".
Podsumowując, jest to przeogromna tandeta, przy której różowe flamingi, czy krasnale w ogrodzie są dziełem sztuki małej architektury.
Moja ocena: 1/10