Historia upadku burdeli, na przykładzie paryskiego domu publicznego u schyłku XIX wieku.
Autor przedstawia dość tragiczne historie mieszkanek publicznego przybytku. Jedna jest ofiarą scyzorykowego adoratora, druga umiera na chorobę zawodową, trzecia popada w nałóg narkotykowy. A cała reszta godzi się ze swym marnym żywotem.
Wszytko fajnie. Choć lokacyjnie ubogo (raz tylko reżyser przenosi nas w plener), zadbano jednak o przepiękną scenografię i stroje, które zresztą krytycy uznali za wyjątkowe. Ogromny plus za ilość golizny, którą można zobaczyć wyłącznie w kinie
europejskim. W Stanach kobiecą nagość można podziwiać wyłącznie od tyłu i
to od pasa w górę :-)). Na tym się jednak kończy moje wzdychanie.
Całkowicie nie przejęła mnie historia tu opowiedziana. Szczerze... mam w dupie dylematy osób, które świadomie ryzykują lub podejmują działania, które są z natury niewygodne. Widziały gały co brały, więc takie mazgajstwo w tym przypadku uważam za czysty objaw hipokryzji lub głupoty.
Całkowicie nie przejęła mnie historia tu opowiedziana. Szczerze... mam w dupie dylematy osób, które świadomie ryzykują lub podejmują działania, które są z natury niewygodne. Widziały gały co brały, więc takie mazgajstwo w tym przypadku uważam za czysty objaw hipokryzji lub głupoty.
Moja ocena: 5/10