Wbrew pozorom wygrany to nie zawsze ten, który cało wychodzi z opresji.
Jest jeszcze światło w tunelu dla polskiego kina. Bardzo solidna opowieść. Mocno osadzone postaci, nieoderwane od rzeczywistości, wręcz przyziemne. Bohaterowie są na tyle uniwersalni, że każdy z nas może się z nimi utożsamiać, każdy z nas może być świadkiem takiej sytuacji i może w niej brać udział.
Lubię takie historie. Są jednocześnie proste, ale cholernie mocne w przekazie. Przewijający się temat winy i zaniechania, łączy się z bólem bycia tym "drugim", czytaj gorszym w oczach rodziców. Warto się czasami zastanowić, nad płodzeniem kolejnych dzieci, czy będziemy na tyle umiejętnie prowadzić je przez życie, aby żadne z nich nie poczuło się gorsze, czy mniej kochane. W całej tej historii, moim zdaniem, ten właśnie problem leżał u podstaw tragedii.
Może nie było tu aktorskich fajerwerków, ale Więckiewicz, jest na tyle doświadczonym aktorem, że potrafi unieść nawet najbardziej gównianą postać, do rangi "ponadprzeciętnej" (patrz: BABY SĄ JAKIEŚ INNE). Nawet główny bohater, mimo swojego zachowania, nie jest tak do końca postacią negatywną, przecież przez cały czas nasuwa się pytanie, co ty byś zrobił będąc w takiej sytuacji ? Bardzo rzadko potrafimy "wejść w buty innych", a "empatia" stała się niewygodna i stresogenna.
Na szczęście tematyka obojętności tak łatwo nie staje się anachronizmem jak słowotwórstwo, więc liczę na więcej takich historii.
Moja ocena: 7/10